• miejsce Pawilon Sztuki ERGO Hestia
  • data 07 września 2019

Dorota Pawiłowska – „Wszystko ok?”

Podczas pierwszego spotkania z twórczością Doroty Pawiłowskiej można odnieść wrażenie, iż uprawia ona malarstwo przyjemne, niezwykle barwne, wręcz dekoracyjne. Jednak im bardziej wnikliwie je obserwujemy, tym coraz silniej do głosu dochodzi rodzaj podskórnego niepokoju. Pastelowe czy neonowe kolory kłębią się, nawarstwiają, zdają się walczyć między sobą o uwagę w zbyt ciasnych dla siebie ramach płótna, poprzecinane ekspresyjnymi pociągnięciami czarnej farby. Czy na pewno wszystko jest OK? Dorota Pawiłowska to mistrzyni czarnego humoru. Swoje inklinacje do groteski i przewrotnej gry z odbiorcą zasygnalizowała już w pracy dyplomowej, na którą składały się projekty plakatów-okładek do kilku powieści Kurta Vonneguta – literackiego prowokatora z surrealistycznym zacięciem. Również Pawiłowska zdaje się w swoim malarstwie ujawniać pokrewieństwo – choć niekoniecznie formalne – z nurtem międzywojennego surrealizmu. Podobnie jak ówcześni twórcy dopuszcza do głosu podświadomość, przypadek, nieskrępowaną ekspresję. W takim rozumieniu artystyczna twórczość może działać jako rodzaj autoterapii – przetworzenia nienazwanych emocji na malarską materię. Tytuły nadawane pracom przez artystkę najczęściej bynajmniej nie wyjaśniają ich sensu, lecz jeszcze bardziej go komplikują i kamuflują, stanowią ironiczny unik i puszczenie oka w stronę odbiorcy, który – wyrwany z rzeczywistości komunikującej się wykrzyknikami – staje tu przed samymi znakami zapytania. Sama Pawiłowska nazywa swoje malarstwo „wizualnym mamrotaniem”. Trzeba wytężyć zmysły, żeby odczytać jego przekaz. Dorota Pawiłowska oprócz malarstwa i grafiki uprawia jeszcze jedną dziedzinę sztuki, nieco bardziej od nich odległą – improwizację teatralną. Jak sama jednak twierdzi, występy na scenie uczą ją podążania za impulsem, szczerości i autentyczności, które wymiernie przekładają się na twórczość plastyczną, równie szczerą i równie „improwizowaną”. Na deskach warszawskiego Klubu Komediowego Pawiłowska bierze na warsztat absurdy rzeczywistości, które przetwarza na spektakl podszyty dozą ironii, również wymierzonej w samą siebie. Podobny wyraz zdają się zyskiwać jej obrazy. Można się zastanawiać, czy w czasach postępującego kryzysu w najróżniejszych obszarach życia człowieka ucieczka w żart, sarkazm i śmiech to tylko wyraz bezradnego eskapizmu? A może jedyne skuteczne narzędzie mierzenia się z rzeczywistością? Dorota Pawiłowska, swoim zwyczajem, nie udziela gotowych odpowiedzi, lecz raczej prowokuje do zadawania dalszych pytań. Jednego możemy być natomiast pewni: czarny humor z powodzeniem można „ubrać” w sztukę niezwykle kolorową, zmysłową, pulsującą feerią barw.

Następny